Przejdź do treści

Wygrana na FAME 22 odmieniła jego życie – Taazy i jego historia

Taazy, fot. FAME MMA

Po FAME 22 głośno się zrobiło o fantastycznej historii Kamila „Taazy’ego” Mataczyńskiego, który został zwycięzcą turnieju w formule MMA w klatce rzymskiej. Streamer o tym, że zawalczy na PGE Narodowym, dowiedział się niespełna miesiąc przed wydarzeniem. Taazy, pomimo że stawiany w roli underdoga, utarł nosa wszystkim. Jego historia to połączenie wytrwałości, szczęścia i charakteru.

– Życie pisze różne scenariusze, ale że spotka mnie coś takiego, to bym się nie spodziewał. Nagle z turnieju wypada zawodnik, wchodzę w jego miejsce, przygotowuje się przez nieco ponad dwa tygodnie. W międzyczasie poszedłem na imprezę, odpuściłem jakiś trening. Cieszyłem się, że w ogóle będę mógł na PGE Narodowym wystąpić, a ostatecznie wygrałem milion – powiedział w wywiadzie dla Aleksandry Florczak wielki zwycięzca turnieju w klatce rzymskiej.

Żył z dnia na dzień

Historia Kamila Mataczyńskiego rozpoczęła się w Szczecinku, gdzie się wychował i dorastał. Walczyć chciał od zawsze, było to jego marzenie od najmłodszych lat. Taazy nie widział siebie w innej pracy.

– Nie miałem ambicji, aby zostać lekarzem, można powiedzieć, że żyłem z dnia na dzień. Często miałem farta i czekałem, co przyniesie mi los. Myślałem, że dostanę się do freak fightów, ale występu na PGE Narodowym się nie spodziewałem – wspomniał w wywiadzie na kanale YouTube.

Nadludzkie siły

Marzenia Kamila Mataczyńskiego o zawodowych pojedynkach stały się mu bliższe, gdy miał 17 lat. Wówczas Taazy rozpoczął treningi K1. W sumie stoczył ok. 30 amatorskich pojedynków, a szczycić się może brązowym medalem mistrzostw Polski oraz zdobytym Pucharem Polski.

– Trenowałem, gdy miałem 17 lat, ale to nie był sportowy okres w moim życiu. Nie byłem alkoholikiem, ale imprezowałem i piłem co weekend. Dopiero w wieku 25 lat nieco się ogarnąłem, zacząłem lepiej się odżywiać i stawiać na sport. Zmiana podejścia przyniosła zwycięstwa, ale wtedy nie byłem aż tak dobry. Inaczej się walczy za półdarmo, a ze świadomością, że możesz zdobyć duże pieniądze. Już wiedząc, że zwycięstwo z „Gregiem” zagwarantuje mi kolejne 100 tys., byłem bardziej nabuzowany oraz miałem większe moce. Kiedy na szali był milion, miałem nadludzkie siły – stwierdził w wywiadzie Taazy.

Grać, trenować, spać

Gdy Taazy dołączył do turnieju na FAME 22 wielu jego potencjalnych oponentów nie traktowało go poważnie. Kilku z nich powtarzało, że ten nie zasługuje na walkę na PGE Narodowym, a dodatkowo lekceważyli jego umiejętności. Taazy od samego początku stawiany był w roli underdoga, tym bardziej że Kamil Mataczyński w drodze do finału musiał pokonać największych faworytów.

Streamer dosyć łatwo wygrał z Gregiem, następnie po niejednogłośnej decyzji sędziów pokonał Maksymiliana „Wiewióra” Wiewiórkę, aby na sam koniec po blisko 14-minutowej walce wygrać z Piotrem „Tyborim” Tyburskim. Każdy z tych pojedynków doprowadził Taazy’ego do ogromnej nagrody. Streamer z PGE Narodowego wyszedł jako milioner, choć droga do miejsca, w którym się znalazł, nie była usłana różami.

– W przeszłości ludzi wokół siebie miałem bardzo dużo. Z czasem mnie to przytłoczyło, potrzebowałem się odizolować. Nie chciałem czuć wpływu innych osób, bo byłem na to podatny. Wybrałem siedzenie w piwnicy i granie po 10-13 godziny w League of Legends. Moje życie było rutyną grania, trenowania i spania, dopiero z czasem zostałem kurierem. Wtedy w jeden dzień liczba widzów na moich streamach znacznie wzrosła, bo z 30 osób na żywo zrobiło się 1500. Ludzie mnie pokochali, ale z czasem zacząłem im się nudzić. Oczekiwali ode mnie czego innego – mówi Taazy na kanale Florczak.

Rodzice są w szoku

Taazy to rzadki przypadek osoby medialnej, która w kilka miesięcy zupełnie zmieniła swoje życie. Kamil Mataczyński stał się ulubieńcem fanów, milionerem, osobą o ogromnych zasięgach w mediach społecznościowych, a po jego umiejętnościach i charakterze widać, że w świecie freak fightów może jeszcze namieszać.

– Ostatnie miesiące to dla moich rodziców abstrakcja. Wyjeżdżam do Warszawy, w trzy miesiące robię karierę i wygrywam tyle pieniędzy – komentował na kanale dziennikarki Taazy. Po chwili dodał: – Z mamą zawsze miałem dobry kontakt, ale z tatą niekoniecznie. Pracował jako kierowca tira, dlatego wychowywała mnie głównie mama. Tata do domu przyjeżdżał raz na jakiś czas. Byłem urwisem, więc często go denerwowałem. Jesteśmy podobni, wybuchowi, mamy mocne charaktery. Teraz nasz kontakt jest już lepszy.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Diego
Diego
23 dni temu

Fagata nie odzywala się już do niego?

lolek
lolek
23 dni temu

Taazy to kocur

2
0
Chcemy poznać Twoją opinię na ten temat, zostaw komentarzx