W sobotnim meczu 20. kolejki PKO BP Ekstraklasy doszło do niespodzianki. Raków Częstochowa przegrał na własnym stadionie z GKS-em Katowice 1:2. Dla gospodarzy była to pierwsza porażka od sierpnia 2024 roku.
Spotkanie rozpoczęło się od odważnych ataków gości, którzy zaskoczyli faworyzowany Raków Częstochowa wysokim pressingiem. W 19. minucie Marcin Wasielewski posłał długie podanie do Sebastiana Bergiera, który minął bramkarza Kacpra Trelowskiego i z ostrego kąta trafił do siatki, dając GKS-owi prowadzenie.
Po przerwie, w 54. minucie, gospodarze wyrównali. Władysław Koczerhin przejął nieudane podanie bramkarza GKS-u, Dawida Kudły, i podał do Iviego Lópeza, który pewnym strzałem pokonał golkipera gości.
Kilka minut później, w 60. minucie, GKS Katowice miał szansę na odzyskanie prowadzenia po podyktowaniu rzutu karnego za zagranie ręką Srdana Plavšicia. Jednak Arkadiusz Jędrych nie zdołał pokonać Trelowskiego, który obronił jego strzał z 11 metrów.
Decydujący cios nadszedł w 65. minucie. Mateusz Kowalczyk rozpoczął akcję na własnej połowie, wymienił podania z Sebastianem Bergierem i precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę ustalił wynik meczu na 2:1 dla GKS-u.
W końcówce spotkania doszło do kontrowersji, gdy Marcin Wasielewski zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym po strzale Leonardo Rochy. Sędzia jednak nie dopatrzył się przewinienia i nie podyktował rzutu karnego dla Rakowa, co wywołało protesty ze strony gospodarzy.
Dzięki temu zwycięstwu GKS Katowice awansował na 8. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Raków natomiast pozostał na trzeciej pozycji, tracąc cztery punkty do lidera, Lecha Poznań.
Raków Częstochowa – GKS Katowice 1:2 (0:1)
Gole: Ivi López 54′ – Sebastian Bergier 19′, Mateusz Kowalczyk 65′
Ekstraklasa w piłce nożnej – najnowsze informacje na temat polskiej piłki ligowej.