Debiutancki album Julli Rockiej – „Blaza”, który dotychczas był dostępny jedynie w wersji cyfrowej, po wielu prośbach słuchaczy oraz obserwatorów w mediach społecznościowych, został wydany na nośniku fizycznym!
„Blaza” to pierwszy album w historii OLiS (oficjalnej listy sprzedaży albumów muzycznych w Polsce), który dotarł do Top 50 ukazując się wyłącznie w streamingu, generując już ponad 45 milionów odtworzeń! To z niego pochodzą takie utwory jak „Oficjalna wersja zdarzeń”, która uzyskała status Złotego Singla, czy „Blow-Up” nagrany wspólnie z Kukonem, nominowany do Fryderyka 2023.
Wydawnictwo CD promuje nowy singiel „Welur”, który choć zwieńcza cały projekt „Blaza”, to przekornie rozpoczyna tracklistę tego albumu. Dziesiątemu (!) singlowi z albumu towarzyszy czarno-biały, pełen sensualności teledysk. Julia wciela się w nim w ofiarę toksycznej relacji, o której śpiewa „jestem jak rzeźba w twej prywatnej kolekcji”. Piosenkarkę faktycznie w teledysku oglądamy przebraną za antyczną rzeźbę, co także nawiązuje do okładki jej płyty.

Płyta zawiera czternaście utworów i stanowi podsumowanie często gorzkich refleksji i obserwacji Julii związanych z samotnością, wchodzeniem w dorosłość, sensem życia czy relacjami damsko-męskimi, które nierzadko bywają rozczarowujące i zwodnicze.
„Ten album jest moim intymnym wyznaniem, w którym zwierzam się słuchaczom jak dobrym przyjaciołom – bez idealizacji czy ukrywania swoich słabości i wątpliwości. Tytułowa „Blaza” ma dla mnie wiele znaczeń. Przede wszystkim rozumiem ją jako synonim znieczulenia. Jest ono wymuszane na nas przez brutalny i sformalizowany świat dorosłości. Pozbawiony spontanicznych uczuć i szczerych intencji. W tytułowej piosence pytam czy coś warto czuć – mimo wielu rozczarowań, wciąż wierzę, że warto” – opowiada o swoim projekcie Julia Rocka.
Słowo powstało bardzo naturalnie podczas pierwszych sesji nagraniowych Julii i producenta Michała Głomskiego. Michał, aby uzyskać charakterystyczny już dla artystki sposób śpiewania – nieco znudzony i mamroczący – prosił ją, aby śpiewała z „blazą”.
Tę frazę chwilę później podchwycono jako coś intrygującego. Nie tylko opisuje wokal Julii, ale także jej wizerunek oraz teksty pisane z dużym dystansem do zewnętrznego świata oraz jej miłosnych i egzystencjalnych refleksji.