30 października zmarła Agnieszka Fatyga. O jej nagłej śmierci poinformował mąż artystki Wojciech Olszański.
„Moja żona, z którą przeżyłem 37 lat odeszła dzisiaj od nas o godzinie 7.00 rano, nagle… Wszystko, co najgorsze dopiero przede mną, ale zasłużyła na to, by ją wspomnieć, bo była niezłomnym człowiekiem. Nigdy się nikomu nie sprzedała, nikomu nie obiecywała, poniosła za to wiele razów, nagonek. Była w życiu najlepszym, co mi się przytrafiło. Miała do mnie wielką cierpliwość. Kochała ludzi, aczkolwiek Ci, co ją znali wiedzą, że była wielką samotnicą, ale bardzo empatyczną i dobrą. Może, dlatego była wielką samotnicą, bo była dawcą, oddawała ludziom swoją energią” – powiedział Wojciech Olszański.
Pogrążona w żałobie córka Michalina Olszańska potwierdziła tragiczną wiadomość w mediach społecznościowych, zamieszczając wzruszający wpis z utworem mamy. Agnieszka Fatyga urodziła się 62 lata temu w Bytomiu. Po maturze zdecydowała się na dwa kierunki studiów – Akademię Muzyczną (Wydział Operowy) i Akademię Teatralną (Wydział Aktorski). Zwyciężyła miłość do muzyki, teatru i estrady. Występowała na deskach Teatru Narodowego, Ateneum, i Operetki Warszawskiej. Jej skala głosu pozwalała śpiewać różnorodny repertuar, a ona wiedziała, jak skraść serca publiczności. Od bluesa, songów Brechta, przebojów musicalowych, romansów rosyjskich po najtrudniejsze arie operowe, takie, jak Carmen, Triaviata, czy Tosca.